Wolał bym kolejny raz zobaczyć "minus one" nawet na laptopie niż tego gniota w kinie.
Poszedłem do kina na mini-maraton właśnie ze względu na Minus One, ale... Kurka, poza tym, że w obu występuje ten sam potwór nie ma w nich nic więcej wspólnego. Czysta rozpierducha, chaos i beznadziejna historia. Transformersy potrafiły zrobić widowiskowe sceny akcji i nie kaleczyć widzów tak durną fabułą.
GxK nie dorasta Godzilli Minus One do pięt, bo w samych założeniach nie miał tego robić. W tym momencie Monsterverse kontynuuje schemat późnej epoki Showy z lat 70., czyli totalnego wrestlingu wielkich potworów. I w tym aspekcie wypada niespodziewanie dobrze. A nawiązań do wielu filmów Toho jest co nie miara. I to po raz kolejny udowadnia, że Godzilla potrafi odnaleźć się w różnych konwencjach, tych poważnych jak i tych kampowych.
Niestety, tak się dzieje, że krytycy oceniający np Bergmana na10 idą na typowy no brain blockbuster i oczekują metafizycznej przemiany, później wylewają smutki na forach :D To tak jakby totalny prawak poszedł na film o dwóch bochateraX lpqwert...