Zabili go i uciekł. Taki Bednarski na kłopoty. Już scena ze spadochronem była bzdurna, ale ucieczka motorem oraz starcie śmigłowców jak w Top Gun - kretynizm. Przypomniały mi się bajki struś Pędziwiatr i kaczor Donald, ale ten film jest od nich głupszy. Zakończenie na sposób który 'uwielbiam' - mamy się bać do ostatniej setnej sekundy. No i zło przegrywa, bohater (Tom) ocalił świat - znowu. Fakt, że absurd pogania absurd i alogiczność kole w oczy to nic dziwnego w tej produkcji.