Mrożąca krew w żyłach smierć pacjenta, niezbyt lubiany lekarz i młoda pani doktor, która chce pomóc jemu i wielu chorym, którym także moźe grozić coś złego... Zaskakująco udany thriller medyczny, inspirowany "Śpiączką" czy nawet filmami Cronenberga. Mamy tu tajemnicze zgony, nieokiełznane maszyny a la HAL9000, krwawe strzykawki i podglądacza pod prysznicem, a na deser jeszcze pytona w piwnicy. Oprócz świetnych zdjęć i muzyki, zaskakuje sam pomysł i kilka makabrycznych scen. W dodatku śmiało można powiedzieć, że film wyróżnia się na tle podobnych sobie koszmarków z tej dekady - mianowicie zadziwiająco przekonującym aktorstwem oraz brakiem głupoty scenariusza, co niezwykle rzadkie w tym gatunku. Nie ma tu bzdurnych dialogów, fragmentów "z codziennego życia" (scena prawie-erotyczna jest tylko jedna i chwilowa), a tempo akcji przyspiesza dość równo. Czyli przyznaję gwiazdki za coś czego nie ma. Finałowe starcie raczej przewidywalne, ale całość fabuły i jej wydźwięk - zdecydowanie na plus. 6/10.