Demon gra zbyt sugestywnie. W każdej minucie widać, że jego bohater to psychopata. Po dwóch dniach przebywania z nim każdy powinien się zorientować, że coś z gościem nie tak. Postać Ripleya emanuje szaleństwem. Przebywajac z taka osoba z reguły włącza się instynkt samozachowawczy. A tutaj bohaterowie brną i brną jakby mieli klapki na oczach. Mało wiarygodne.
Motyw mnie zaciekawił, ale główny bohater jawił mi się od początku jako taki oblech i psychol, aż ciężko było patrzeć. A potem były nawet momenty, kiedy został przyłapany na gapieniu się, jeszcze Freddie Miles komentował, jak żyje na koszt innych, a oni nadal głusi zupełnie, ślepi zupełnie... Ale jak widać po komentarzu wużej, niektórzy "prawdziwi ludzie" też by się nabrali.
Przecież on wprost przyznał, Dickiemu że jego talentem jest kłamanie i podszywanie się pod innych. Był przyłapany na gapieniu się i na noszeniu rzeczy Dickiego w jego pokoju :x to było widać jak na dłoni
Po pierwsze w cale nie uważam, żeby czuć było od niego psychopatą, po drugie Dick traktował Toma jak zabawkę, więc brnął w to bo to była dla niego zabawa.